myślicie, że wilbur i harbour 'zamienili się życiami'?
po przeczytaniu opinii i recenzji (głównie na imdb) przychylam się do tego zdania.
(spojlery)
to wilbur miał się zabić, a harbour miał być z alice. wilbur musiał się stać tym odpowiedzialnym (sam mówi o tym w scenie z kaczką). w niektórych scenach widać jakby pomieszanie ich obojga (dekoracje świąteczne, mylący ich ojciec).
nadaje to filmowi zaskakujące 'drugie dno'
Za każdym razem, gdy oglądam ten film, zmienia mi się jego odbiór - kiedyś był dla mnie prostą historią o kilku osobach, które tak, a nie inaczej zachowały się w danych okolicznościach.
Obejrzałam film wczoraj ponownie i mną wstrząsnął. Nasunęło mi się takie spostrzeżenie - Wilbur tak bardzo nienawidził życia i tak bardzo od niego uciekał, że go dopadło, a Harbour tak bardzo kochał życie, że powoli zaczęło go opuszczać.
Czy zamienili się życiami? Na pewno też - jeden zajął miejsce drugiego, dosłownie.
"Wilbur tak bardzo nienawidził życia i tak bardzo od niego uciekał, że go dopadło, a Harbour tak bardzo kochał życie, że powoli zaczęło go opuszczać." - Nic dodać nic ująć...
Pozdrawiam
o, to jest świetne, co napisałaś. Tak jakby było to dla mnie widoczne, a jednocześnie w ogóle o tym nie myślałam - w sensie w taki właśnie sposób. Patrzyłam na to tak, że jakby zaskakująco potrafią się zmienić nasze pragnienia czy priorytety i że to, co dla jednego (z braci) było ważne, a dla drugiego nie, na końcu zmienia się miejscami, a mimo to jednak nie patrzyłam jak na "zamienienie się życiami". Bardzo fajne spojrzenie. Dzięki za podzielenie się nim.