Słodko-gorzki - jak beczka dzięgciu osłodzona łyżeczką miodu. Tytułowy Wilbur to jednostka nieprzystosowana społecznie, która faktycznie lepiej gdyby jednak była bardziej sprawna w swych samobójczych zapędach. Niestety czuwa nad nim brat - człowiek honoru i wielkiego serca. Na swoją zgubę.
Dość dziwny film. O tym że życie jest przewrotne i często obdarowuje tych, którzy na to nie zasłużyli, zabierając wszystko tym ktorzy nagród są godni :/
moim zdaniem wilbur nie jest złym człowiekiem. jest trochę zagubiony, nie radzi sobie w życiu, nie ma celu, ale nie wzbudza w widzu negatywnych emocji. przynajmniej ja nie czekałam na jego udaną próbę samobójczą.
nie zgodzę się jeszcze z jedną rzeczą - że harbour "czuwa nad wilburem na własną zgubę". (SPOILER) chyba, że zgubą nazywasz romans wilbura z alice. ale uważam, że perfekcyjnie została tu ukazana wielka braterska miłość, która naprawdę zdarza się w prawdziwym życiu.
sam film faktycznie jest specyficzny, skłaniający do refleksji trochę absrtachującej od codziennego życia. można odnieść wrażenie, że nagromadzenie nieszczęść w życiu jednego człowieka jest przesadzone, może uderzyć także pokora harboura i całość wydać się trochę nierzeczywista. to już zależy od bagażu życiowego widza :D według mnie film jest całkiem realistyczny również dzięki sprytnie wplecionym, naturalnym scenom humorystycznym oraz klimatycznym i skrupulatnie dobranym pomieszczeniom, w którym film był kręcony.
a tak poza tym. moją ulubioną sceną jest ta, w której pielęgniarka polizuje ucho wilbura, a on, oburzony, nazywa ją dziwolągiem. mina, z jaką wypowiada słowo "freak" jest doskonała :D
gra aktorska na wysokim poziomie i ogólnie jestem oczarowana :D!