Straszny dramat, brud, bieda, sierściuchy, czyli Szkocja jak zwykle patologiczna, choć Wilbur, mimo samobójczych skłonności bardzo sexy. Pomimo tego całego syfu, z filmu wybrzewa pewnego rodzaju nadzieja, ciepło i spokój. Można obejrzeć bez obaw.
Nie pamiętam żadnych sierciuchów, a brud i bieda nie rzucają się aż tak w oczy (przynajmniej moje). To, że Wilbur jest sexy też nie wydaje mi się bardzo ważne (dla mnie wcale nie jest, ale cóż). Miomo dość dramatycznego tytułu i tematu film śmieszy i rozbawia. jest także pewną refleksją nie tylko nad śmiercią i miłośćią, ale nad życiem w ogóle. jest ciepły i wzruszający, chociaż nie przesłodzony. Polecam serdecznie, bo wart obejrzenia.